głowa misia przypominająca motek włóczki
logo Amigurulla
szydełkowy miś na tle krzewu róży
01 lutego 2025

Jak to się stało, że zostałam projektantką amigurumi?

Podobno millenialsi to pokolenie, które przeskakuje kryzys wieku średniego i od razu bierze się za hobby dla staruszków. No cóż. To czy szydełkowanie to typowo babcine zajęcie jest kwestią dyskusyjną, choć faktycznie, popularne kolorowe czworokąty wykorzystywane to tworzenia pledów i chust (a nawet swetrów i torebek!) nazywają się po angielsku granny squares, czyli babcine kwadraty. Ale ja od razu wiedziałam, że nie interesuje mnie dzierganie ubrań i narzut na łóżko. Mnie interesowało tworzenie AMIGURUMI.

 

Chciałabym móc powiedzieć, że był ciepły czerwcowy wieczór anno domini 2024, gdy ja, spoglądając na dachy kamienic błyszczące w promieniach zachodzącego słońca, zauważyłam przez okno facjatki biedną sierotę o imieniu Soshell z zapałem dziergającą małego misia dla raczkującego nieopodal roześmianego berbecia. Ładnie by to brzmiało, nie? Zwłaszcza, gdyby wszystko działo się w Paryżu, i z udziałem zakonnic. No ale niestety, moje origin story nie nadaje się ani dla Marvela, ani dla Disneya. Właściwie sama chciałabym umieć odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule...

 

Moje podejrzenie jest takie, że obserwując moją przyjaciółkę Magdę, jak z zapałem tworzy babcine kwadraty na tarasie domku letniego w Lubomierzu, jakaś zapadka w mojej głowie niespodziewanie przeskoczyła i kilka dni później zapragnęłam nauczyć się szydełkować. Wobec przemożnej chęci tworzenia słodkich szydełkowych zwierzątek, moja silna wola okazała się bezsilna, ale na tyle samoświadoma, że nie nie wykupiłam wszystkich dostępnych kolorów włóczek, tylko zamówiłam trzy motki w pasujących do siebie odcieniach. A do tego bardzo podstawowy zestaw szydełek i znaczniki oczek. Dwa dni później z zapałem przerabiałam Masterclass Crochetmilie na Skillshare, który nauczył mnie podstaw szydełkowania amigurumi.

 

Pierwsze, co odkryłam, to jak ogromną różnicę stanowi dla mnie zaciąganie włóczki od góry wobec klasycznego nabierania jej od dołu. W przypadku półsłupków, ta pierwsza metoda skutkuje znacznie ściślejszymi ściegami z charakterystycznym iksem i jest preferowana przez większość projektantów amigurumi. A dla mnie ten sposób nabierania włóczki na szydełko okazał się ODRUCHOWY.

 

W tym miejscu powinnam się pewnie przyznać, że w przeszłości miałam jeden bardzo krótki romans z szydełkiem, który zaowocował bardzo kiepsko wypchanym, choć niewątpliwie uroczym, ornamentem choinkowym w kształcie głowy Grogu (inaczej zwanego Baby Yodą). Oczywiście w grudniu 2019 roku nie miałam pojęcia ani o amigurumi, ani o szydełkowaniu, więc to, że na podstawie zakupionego na Etsy wzoru byłam w stanie stworzyć coś, co bez dreszczu żenady mogę Wam tutaj pokazać, można uznać za ogromny sukces.

 

Wróćmy jednak bliżej teraźniejszości, kiedy to mój AuDHDowy mózg zalała fala dopaminy już w połowie pierwszego projektu na wspomnianym wyżej kursie. Starałam się dzielnie podążać za kolejnymi krokami i nie wybiegać do przodu, ale już następnego dnia, w przerwach od nauki, dziergałam misia Olivera z darmowego wzoru od Amour Fou. Oczywiście nie wiedziałam jeszcze nic o zmianie kolorów, ani o zakańczaniu okręgu. Nie miałam też doświadczenia z odpowiednim wypychaniem maskotek. Ale czy to mi przeszkodziło w skończeniu misia? No nie.

 

Po skończeniu kursu postanowiłam się oddać mojej nowej zajawce licząc, że potrwa ona przynajmniej tak długo, żebym zdążyła przerobić całą nabytą włóczkę. I tak mijały dni, tygodnie, a potem miesiące, a ja praktycznie każdy dzień zaczynałam od szydełkowania. Wkrótce powstał lew, który miał zostać prezentem dla przyszłego potomka mojej przyjaciółki. Ponieważ wzór nie zawierał instrukcji wykonania ogrodniczek, w które lew powinien być ubrany, musiałam poradzić sobie sama i w ten sposób stworzyłam pierwszy własny projekt związany z amigurumi. Niestety nie spisałam do niego wzoru, ale sądzę, że jego odtworzenie nie będzie dużym wyzwaniem. Ogrodniczki były oczywiście w pełni zdejmowalne, a - pamiętając o tym, że zabawki dla noworodków raczej nie powinny zawierać plastikowych elementów, które łatwo połknąć - guziczki również wydziergałam.

 

Wkrótce zapragnęłam nauczyć się tworzenia własnych projektów amigurumi. Znalazłam kolejne kursy, założyłam konto na Instagramie i dziergałam coraz to nowe kształty zwierzątek, żeby poznać wszystkie triki. Potem zaczęły się pytania od znajomych, czy zamierzam sprzedawać maskotki i robić je na zamówienie. Pomyślałam, że to niezły pomysł, bo skoro i tak codziennie szydełkuję, to równie dobrze mogę tym sprawiać przyjemność innym ludziom (a przy okazji dorobić do domowego budżetu). I w ten sposób dotarliśmy do dnia dzisiejszego i powstania mojej strony.

 

A mnie pozostaje już tylko zaprosić Cię do przejrzenia mojej oferty. Na pewno znajdziesz tam idealny prezent dla siebie lub swoich bliskich!

Copyright © 2025 amigurulla.pl

logo z literką A zmienioną w głowę misia

Zamów amigurumi na prezent lub dla siebie – w pełni spersonalizowane i jedyne w swoim rodzaju. Możesz wybrać jeden z moich projektów lub stworzyć coś zupełnie nowego, a ja wyczaruję dla Ciebie szydełkiem wymarzoną maskotkę.

matula design sp. z o.o.

amigurumi

informacje

Czyżówka 14 lok. 1.6.11

30-526 Kraków

NIP: 6751708211

KRS: 0000793079